Versus
Stały bywalec

Dołączył: 01 Lis 2006
Posty: 96
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Ciemne Terytorium
|
Wysłany: Śro 19:50, 01 Lis 2006 Temat postu: Still Remains |
|
|
STILL REMAINS
TJ Miller - voc
Evan Willey - b
Jordan Whelan - g
Zach Roth - key
A.J. Barrette - dr
Mike Church - g, voc
Wydostanie się z cienia tych, którzy są na przedzie wymaga wielkie determinacji i siły. Pochodząc z takiego miasta jak Grand Rapids, nie można uniknąć porównania z tym, co dzieje się w Detroit. Still Remains jednak udało się wytyczyć nową, własną drogę, opartą wprawdzie na tym, co już wcześniej powstało, ale ulepszoną o nowe rowziązania i kierunki. Still Remains tworzy muzykę wielostrukturową, pełną głębi, pasji i nadziei. Zestawiając ze sobą kąsające gitary, atmosferyczne partie klawiszy, rytmiczną perkusję, ten kwintet z środkowej Ameryki ma więcej wspólnego z europejskim In Flames czy Soilwork niż z jakimkolwiek amerykańskim bandem.
Zanim powstało Still Remains, frontman grupy T.J. Miller, gitarzysta Jordan Whelan i klawiszowiec Zach Roth grali wspólnie w metalcorowej kapeli - Shades Of Aber, natomiast basista Evan Willey udzielał się w formacji Unition. Obydwie grupy rozpadły się, jednak muzycy wkrótce połączyli swe siły i po dokoptowaniu Rotha i A.J. BArrettea, narodziło się Still Remains. Grupa grała gdziekolwiek się dało w okolicach rodzinnego Grand Rapids i wkrótce zyskała sobie sporą grupę fanów, będąc jendocześnie inteligentą alternatywą dla większości stricte metalowych grup z tego regionu. Willey wyjaśnia: "Lubimy te koncerty. na których publiczność jest interaktywna."
Wkrótce Still Remains pozyskało rzesze wiernych fanów i kiedy na rynku ukazała się ich debiutancka, nagrana własnym sumptem EPka "If Love Was Born To Die" w 2004 roku, znalazła ona sobie, bagatela, 5000 nabywców. Przed grupą otwrzyły się nowe możliwości, wkrótce grają jako supporty przed takimi formacjami jak np Poison The Well, As I Lay Dying czy Every Time I Die.
Wkrótce też uwagę zwróciło na nich Roadrunner Records, z którym grupa podpisała kontrakt i zaraz potem weszła do studia, gdzie pracowła pod okiem producenta Gartha Richardsona (Rage Against The Macjhine, Kittie). Willey wspomina "Znaliśmy go już wcześniej, bo kilka naszych ulubionych albumów powstało z jego udziałem. Łatwo się z nim współpracowało, ale z drugiej strony było to bardzo wyzywające. Z jednej strony wygodne, a z drugiej dopingował nas do bardziej wytężonej pracy, co było naprawdę wspaniałe". Wynik ich pracy "Of Love And Lunacy" to album, który nie ma wiele wspólnego z typowym metalowym graniem, raczej jest to muza z gatunku tych, które sprawiają, że masz ochotę zmierzyć się ze światem na własnych zasadach. "White Walls" to numer, któremu przewodzi połamam sekcja rytmiczna i wokal przechodzi z growlingu w bardziej wzniosłe regiony. Natomiast "The Worst Is Yet To Come" jest numerem na kształ hymnu o hardcorowym zacięciu. Na tej płycie nie ma dwóch podobnych utworów, każdy obiera inna drogę.
Mimo że nie jest to koncept album, było ważne dła grupy, żeby połączyć idee zawartości muzycznej z okładką i grafiką płyty. Miller wyjaśnia: "Kiedy pracowałem nad tym albumem, przechodziłem fazy szczęścia I dołów. Pisałem o moich odczuciach I słowa miłość i szaleństwo najlepiej oddają te emocje.".
A najbliższe plany zespołu? "Ta kapela jest naszą namiętnością - mówi Miller. To nasza szansa, myślę, że wszystko co dotychczas zrobiliśmy, zmierzało właśnie do Still Remains. Chcemy z tym zaistnieć".
http://www.youtube.com/watch?v=xhCc7MfrN-w - Still Remains- The worst is yet to come...
Post został pochwalony 0 razy
|
|